Altra Loan Peak 4.0 – recenzja
Waldek. Altra Loan Peak 4.0. Mówiła ci coś ta nazwa zanim pojechaliśmydo Zielonej Góry? Mnie tylko skojarzyła się ze stoiskiem na targach w czasie ubiegłorocznego Maratonu Warszawskiego. Zapamiętałem te buty i ich bardzo szeroki przód.
Lila. Na początku powiedziałam do sprzedawcy, że nie znam tej marki, jednak masz rację, widzieliśmy te buty w Warszawie. Od kiedy kupuję buty do biegania, zwracam uwagę na szeroki przód, bo tego przede wszystkim potrzebują moje stopy. I jeśli chodzi o tę cechę, buty Altra są dla mnie odkryciem 🙂 Natomiast nie przywiązywałam szczególnej uwagi do tzw. dropa. Co prawda nie kupowałam butów z wysoko ustawioną piętą, ale też nie zastanawiałam się, jaki dokładnie drop one mają. Sprzedawca w sklepie polecając nam ten model już na wstępie podkreślił, że ich cechą szczególną jest nie tylko to, że mają więcej miejsca z przodu, ale też właśnie zerowy drop. No więc założyłam te buty na stopy… i się w nich zakochałam 🙂 Dodam, że ty również 🙂 , i że tak w ogóle to poszliśmy do tego sklepu po buty dla mnie i to zupełnie innej marki, a wyszliśmy z niego z dwiema parami właśnie butów Altra Loan Peak 4.0.
To może przejdźmy do tego…
jak się w nich biega. 🙂
W. Tylko o czym tutaj pisać, skoro wszystkie odczucia da się streścić jednym słowem: bajkowo! Mówiąc jednak trochę bardziej serio. Przebiegłem już w tych butach ponad 400 kilometrów. Biegałem w deszczu, śniegu, po płaskim i po pagórkach. I mam w nich to, czego mi brakowało we wszystkich poprzednich butach – poczucie bezpieczeństwa. Pomimo tego, że to są buty niskie, stopę trzymają idealnie. Na zbiegach wreszcie poczułem, że mogę biec tak, jakbym chciał i to bez względu na to, czy było mokro, czy ślisko.

L. Jest dokładnie tak, jak mówisz. Dodam tylko, że sprzedawca uprzedzał nas, że jeśli ktoś nie biegał w tak niskich butach, to na początku może poczuć to w łydkach czy Achillesach. I u mnie tak właśnie było. I nawet mnie to ucieszyło, bo to oznaczało, że tamte partie nie pracowały wcześniej jak należy. Po dwóch wybieganiach moje nogi się przyzwyczaiły. I jeszcze jedno powiem, są to buty zdecydowanie do biegania po górach czy trailowych trasach, ale nie ma też problemu, jeśli trzeba pewien fragment trasy przebiec po asfalcie – nie czuję już tej sztywności podeszwy i ogólnej ociężałości, jak przy wcześniejszych butach, w których biegałam. Można by pisać jeszcze o wielu innych zaletach, takich jak: lekkość buta, możliwości montażu stuptutów czy świetnie odprowadzanej wilgoci. Zalet jest naprawdę mnóstwo. I tylko jeden mały minusik – nie ma możliwości schowania sznurówek, przez co czasem na trasie się rozwiązują.
Kapciochy 🙂
W. Sprzedawcy zresztą sami mówili, że te Altry, to takie „kapciochy”. Jest w nich bardzo miękko, tak jak w żadnych moich poprzednich butach, ale nie jest to jakaś taka miękkość „amortyzacyjna”. Mówiłbym bardziej o komforcie, ale pewnie technologicznie jest to i amortyzacja. W każdym razie bieganie w nich jest czystą przyjemnością. Podoba mi się także, że mimo braku wodoodporności, nie przemakają bardzo szybko. Można w nich spokojnie biegać po mokrej łące, w śniegu, czy nawet wdepnąć w kałużę i specjalnie nie odczuć wilgoci.
Swoją drogą, ciekaw jestem, jak biegałoby się w takich typowo asfaltowych zerodropowych Altrach? Może sobie kupimy?
L. Myślę, że warto pójść w tym kierunku. Moja jogiczna dusza podpowiada mi, że warto dbać o to, by wszystkie mięśnie pracowały zgodnie z ich naturą J
W. Skoro więc tak, to proponuję wybrać się pobiegać do Zielonej Góry, wejść do sklepu RunPlanet i kupić dwie nowe pary „kapciochów” z Altry.